Śmigus Dyngus nierozłacznie związany jest ze Świętami Wielkanocnymi, chociaż tak naprawdę nie ma on z nimi nic wspólnego. Już w XIV wieku pewien czeski kaznodzieja opisał zwyczaj polewania kobiet zimną, który wg słowiańskich podań miał wspomagać płodność u kobiet. Do Polski Lany Poniedziałek zawitał w XV wieku, był obchodzony bardzo hucznie, szczególnie na wsiach, i raczej żadnej pannie nie udało się uniknąć zimnego prysznica. Nie wszędzie obchodzono go jednakowo - Kaszubi, na przykład kąpali się w zimnej rzece lub jeziorze, a Małopolanie robili słomiane maszkary i potwory i wędrowali z nimi od chaty do chaty, dmąc w hałaśliwe trąbki i polewając wodą mieszkańców. Od tego można było się wykupić podarkami, na przykład pięknie zdobionymi jajkami.

W Kościele Katolickim uznano w tej tradycji oczyszczające znaczenie wody, powiązano z cierpieniem Jezusa na krzyżu i uznano za obrzęd świąteczny.

Sama nazwa Śmigus Dyngus pochodzi od słów śmigać (w znaczeniu smagać) oznaczającego chłostę oraz Dyngus (niem. dingen) co oznacza "wykupić się". Początkowo były to dwa różne zwyczaje: chłostanie panien rózgami w celu poprawy ich zdrowia, urody i płodności oraz wędrowanie od domu do domu i wymuszanie podarków. Z czasem stały się jednym obrzędem i na stałe weszły do tradycji Świąt Wielkanocnych.

Dziś Śmigus Dyngus to tylko zabawa, nie niosąca za sobą żadnego przesłania. Wielu ludzi nie kultywuje już tej tradycji w ogóle, a nagłe polanie wodą traktuje jako chuligański wybryk. Co najwyżej dzieci popsikają się wodą z pistoletów czy psikawek, mąż skrpi żonę perfumami... Ostatnie lata pokazały też, że i pogoda nie sprzyja Śmigusowym harcom. Trudno bowiem urządzać Lejka odzianym w zimową kurtkę i w czapce na głowie!!! Kiedyś marzec i kwiecień były miesiącami ciepłymi, radośnie wiosennymi, kiedy cała przyroda budziła się do życia, a świat jaśniał od ciepłych, promieni słonecznych.

Tak więc oto nowoczesność oraz obecne wiosenne zimno praktycznie wyparły jedną z ciekawszych i weselszych tradycji Wielkanocnych.